StoryEditor

Katarzynki z Karchowic – śląskie gospodynie doskonałe

Katarzynki, czyli członkinie Koła Gospodyń Wiejskich z Karchowic w woj. śląskim są młode, energiczne i pełne zapału do działania. Pielęgnują tradycje i obyczaje wyniesione z rodzinnych domów, ale łączą je z tym, co nowoczesne i z tym, co im w duszy gra.
26.01.2024., 11:00h

Spotykamy się w mroźny styczniowy dzień na obrzeżach Karchowic – malowniczej wsi położonej na Górnym Śląsku. Przy stole nieustannie trwa burza mózgów, wymiana poglądów, powstają wciąż nowe pomysły. Zbliża się Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i trzeba wymyśleć, jakie potrawy przygotować na tę okazję i jak się zorganizować. – Tak jest zawsze – mówi pani Katarzyna Surmacz-Glomb – przewodnicząca Koła. – Dyskutujemy, dzielimy się doświadczeniem i pomysły dosłownie rodzą się same.

image

Pomimo braku siedziby członkinie koła regularnie się spotykają i podejmują wiele ciekawych inicjatyw.

FOTO: Katarzyna Sierszeńska

Trudne początki

Koło powstało w 2020 roku z inicjatywy mieszkańców – pomysł padł na zebraniu wiejskim – i liczy 37 członkiń z 3 sołectw: Karchowice, Zawada i Boniowice. W szeregach Koła są dwie trzynastolatki, najstarsza członkini liczy 72 lata. – Początkowo chciałyśmy tylko wyjść z domu, spotykać się, zintegrować, nie miałyśmy w planie żadnych działań, jednak szybko okazało się, że nie umiemy siedzieć bezczynnie – wspomina pani Katarzyna.

Krótko po zarejestrowaniu Koła przyszedł trudny czas pandemii, wprowadzono obostrzenia i ludzi zamknięto w domach. – Poznawałyśmy się online – wspominają moje rozmówczynie. – Pierwszą naszą wspólną inicjatywą było pieczenie pierniczków na Boże Narodzenie, jedna wrzuciła przepis, a każda z nas lepiła pierniczki w swoim domu, bo nie można się było spotykać. Paczki z pierniczkami przekazałyśmy przed świętami seniorom.

W miarę upływu czasu działalność Koła nabierała rozmachu. Katarzynki zorganizowały m.in. zbiórkę darów na szpital w Pyskowicach, gdzie leczono chorych na COVID oraz zbiórkę darów dla uchodźców z Ukrainy. Corocznie organizują akcję sprzątania Ziemi, mikołajki dla najmłodszych, pomagają w organizacji dożynek sołeckich i gminnych. Ponadto w tym roku dołączyły do akcji Szlachetna Paczka i zebrały dary dla jednego z potrzebujących. Wcześniej akcję wspierały kulinarnie, przygotowując poczęstunek. Katarzynki wraz z sołtys Karchowic Ewą Gawron organizują również babski comber - tradycyjną śląską zabawę karnawałową dla pań. Corocznie urządzają też zabawę katarzynki, będącą odpowiednikiem andrzejek. Dochód z tych imprez panie przeznaczają na przygotowywanie kolejnych inicjatyw lokalnych.

image

Pani Agnieszka Ledwoń specjalizuje się w rękodziele. Na zdjęciu z aniołami, które tworzy metodą makramy.

FOTO: Katarzyna Sierszeńska

Odkryłyśmy w sobie wiele talentów

Katarzynki na początku nie chciały gotować, lepić pierogów, szyć, śpiewać ani tańczyć. – Po pandemii po prostu brakowało nam wspólnego spędzania czasu – mówi pani Katarzyna. – Z czasem zaczęłyśmy podejmować coraz więcej wspólnych działań.

Okazało się, że każda z nas jest dobra w czymś innym i że razem świetnie się uzupełniamy. Iwona robi pyszny makaron, Dorota jest mistrzynią autopromocji, prowadzi m.in. naszego Facebooka, robi świetne zdjęcia. Poza tym robi przygotowuje doskonałe torty. Patrycja specjalizuje się w nalewkach, jej domeną jest również administracja, Agnieszka jest utalentowana plastycznie, tworzy piękne makramy. Karolina i Marta szyją – same zaprojektowały i uszyły nasze stroje.

Nie sposób wymienić talentów wszystkich czlonkiń. Dziewczyny mają genialne pomysły, staramy się je sukcesywnie wprowadzać w życie. Razem robimy dużo szumu. Oczywiście pozytywnego!

Swoje wyroby, przetwory, rękodzieło Katarzynki sprzedają na jarmarkach i imprezach gminnych. Z coraz większymi sukcesami rozkręcają też sprzedaż przez Internet. Bardzo pomocne okazało się w tym ukończenie kursu kreatora przedsiębiorczości wiejskiej.

Najlepsze w powiecie

Jak się okazało, jedną z najmocniejszych stron Katarzynek są kulinaria. W zeszłym roku panie spontanicznie postanowiły wziąć udział w konkursie Bitwa Regionów. Na etapie powiatowym w szranki stanęło 21 kół z powiatu tarnogórskiego i gliwickiego, niektóre z wieloletnią historią. – Mieszkamy na terenach górniczych, prawie każdy miał kogoś w rodzinie, kto pracował w kopalni, dlatego postanowiłyśmy przyrządzić danie będące wariacją na temat węgla pod nazwą Czorne złoto – opowiada pani Katarzyna. – To pierogi nadziewane kaszanką (po śląsku krupniokiem), którym nadałyśmy kształt bryłek węgla, podawane na kapuście zasmażanej. Wymyślając potrawę konkursową, inspirowałyśmy się kuchnią śląską. Kiedyś na co dzień jadano tu bardzo prosto, a kaszanka należała do jednych z rarytasów. Także kapusta jest charakterystyczna dla naszego regionu.

Śląskie potrawy codzienne

 

W latach międzywojennych na Śląsku istniało wyraźne zróżnicowanie potraw pomiędzy posiłkami codziennymi, niedzielnymi, a świątecznymi. Na co dzień jadłospis był skromny. Podstawę stanowiły żur, ziemniaki, kapusta, chleb ze smalcem, a wśród hodujących bydło – mleko i kiszka (zsiadłe mleko). Bardzo popularna była wodzionka, czyli zupa z chleba i czosnku, z dodatkiem łoju lub masła (wszystkie składniki zalewano gorącą wodą). Mięso w tygodniu pojawiało się rzadko. Preferowano okraszane tłuszczem kasze – jaglaną i gryczaną, kapustę z kartoflami, groch, fasolę, gotowane ziemniaki z mlekiem i zupy. Placki ziemniaczane pieczono bezpośrednio na płycie pieca kaflowego.

 

Najpowszechniejszą zupą na Śląsku był żur. Gospodynie gotowały go na kilka sposobów: żeniaty (z ziemniakami i boczkiem), z tłuczonymi ziemniakami, z ziemniakami w łupinie, z flakami, ze śmietanką lub na maślance. Dawniej w każdym śląskim domu żur kisił się na okrągło w garnku zwanym żurokiem. Żur przygotowywano na prawdziwym zakwasie z surowego ciasta chlebowego.

 

Na śniadanie śląskie rodziny spożywały melkę z mleka i pszennej mąki, ścierkę z wrobionego do mleka ciasta pszennego lub garus – zupę z dodatkiem mąki i suszonych owoców.

 

Najważniejszym posiłkiem w ciągu dnia był obiad. Obok żuru, najpopularniejszymi zupami były: kartoflanka, grochowa, fasolówka, kapuśniak (parzybroda), grzybowa (grzybionka), krupnik, marchewkowa na mleku, dyniowa, a także ajntopf, czyli gęsta zupa jarzynowa. Na drugie danie najczęściej podawano ziemniaki lub kluski z dodatkiem sosu oraz gotowaną i okraszoną kapustę (ciapkapusta).

W zeszłorocznej edycji Bitwy Regionów Katarzynki okazały się bezkonkurencyjne, wygrały etap powiatowy konkursu, a w nagrodę pojechały na wycieczkę do Strasburga. W programie była wizyta w Europarlamencie, zwiedzanie miasta, udział w jarmarkach świątecznych, a po drodze przerwa w winnicy.

Gotowanie i udział w konkursach kulinarnych wpisało się już na stałe w harmonogram działań koła z Karchowic. Obok Bitwy Regionów, do ważniejszych imprez kulinarnych, w których brały udział, należą też: Konkurs ciast i ciasteczek w Nakle Śląskim oraz Gyburstag kołoca w Świerklańcu, gdzie zdobyły trzecie miejsce.

image

Karchowicki żur

FOTO: Dorota Suś

Jak powstaje karchowicki żur?

 

W tradycyjnych śląskich rodzinach sobota była dniem wyjątkowym, w którym zazwyczaj jadano żur. Zupę przygotowywano z ukiszonego wcześniej zakwasu, który powstawał z mąki żytniej z czosnkiem i kawałkiem skórki chleba. Tradycja sobotniego gotowania żuru jest na Śląsku wciąż żywa i kultywowana.

 

Co sprawia, że karchowicki żur gotowany przez członkinie KGW Katarzynki jest wyjątkowy?

Karchowice to malownicza wieś, położona w dolinach rzeki Dramy, otoczona pięknymi polami, na których uprawia się m.in. żyto. Z żyta powstaje szrutka – mąka grubo zmielona, przeznaczona do kiszenia zakwasu na żur. Katarzynki w mąkę zaopatrują się w rodzinnym młynie gospodarczym w Zbrosławicach, który działa od 1912 roku. Zakwas na żur przygotowują samodzielnie w specjalnym garnku zwanym żurokiem. Zupę gotują na żeberkach, wędzonym boczku i kiełbasie, którą w tradycyjny sposób wytwarza lokalny zakład masarski. Aromatu dodają odpowiednio skomponowane przyprawy oraz suszone grzyby, pochodzące z pobliskich lasów.

 

Wyjątkowość i wyrafinowany smak karchowickiego żuru wynika również z tego, że Katarzynki przyrządzają go na stuletnim piecu kaflowym w domu pani Magdaleny – 95-letniej babci pani Doroty – która jest skarbnicą wiedzy o dawnych śląskich recepturach i zwyczajach.

 

Gospodynie podają żur z ziemniakami, zebranymi podczas wykopków z okolicznych pól. Sobotni żur to jedna z ulubionych i pieczołowicie pielęgnowanych tradycji kulinarnych przez gospodynie z KGW Katarzynki z Karchowic.

Tradycja i nowoczesność

Większość Katarzynek to rodowite Ślązaczki, dlatego tutejsze tradycje i zwyczaje są im wyjątkowo bliskie. Gospodynie z Karchowic są jednak zbyt młode, by pamiętać dawne czasy – znają je tylko z przekazów mam i babć. Kultywują szczególnie te tradycje, które zapamiętały ze swoich rodzinnych domów, łącząc je z tym, co nowoczesne i co po prostu im się podoba. – Nie słyszałyśmy, by w naszym regionie nosiło się jakiś charakterystyczny strój, dlatego nie chciałyśmy na siłę odwoływać się do ludowości – opowiada pani Dorota Suś. – Stroje, które nosimy, wymyśliłyśmy i uszyłyśmy same. Dekoracje i ozdoby, które przygotowujemy na różne uroczystości, same chętnie powiesiłybyśmy w naszych domach. Tak samo jest z przepisami kulinarnymi, odwołujemy się oczywiście do naszej śląskiej tradycji, ale często tworzymy też różne wariacje, oparte na śląskich daniach czy wypiekach i nie boimy się tego, co nowe.

Katarzynki z Karchowic bez wątpienia są wyjątkowe. Dbają o dobro społeczności lokalnej, rozwijają się i odnoszą sukcesy, a przy tym na swój charakterystyczny sposób tradycję wplatają w nowoczesność. W krótkim czasie stworzyły prężnie działające koło, a na realizację czeka cała lista pomysłów.

Katarzyna Sierszeńska
Autor Artykułu:Katarzyna Sierszeńska
Pozostałe artykuły tego autora
Masz pytanie lub temat?Napisz do autora
POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ
01. listopad 2024 00:30