Szanse wyleczenia ran nie zależą oczywiście od metody doju. Jednak rozpoznanie i sama metoda leczenia ran ciętych w przypadku doju automatycznego jest znacznie trudniejsza.
Sygnały alarmowe z robota udojowego
W oborach wolnowybiegowych rany cięte możemy zobaczyć tylko wówczas, gdy znacznie krwawią albo w czasie doju. Problem pojawia się w przypadku doju automatycznego – zazwyczaj pracownicy nie widzą wymion codziennie, więc pewne rzeczy mogą im umknąć. Aby zaopatrzyć rany cięte tak szybko, jak to jest możliwe, należy zwracać szczególną uwagę na sygnały alarmowe płynące z robota. Są to:
- niepełny dój,
- zdajanie 3 z 4 strzyków,
- opuszczenie stanowiska bez wydojenia,
- rozpoznanie krwi w skali barwnej,
- zmiana przewodnictwa.
Sygnały alarmowe różnią się w zależności od producenta robota. Ponieważ zranienia trudno przewidzieć, sygnały alarmowe też pojawiają się w nieoczekiwanych momentach i przez to można je zignorować. Mniejsze nagłe zranienia lub uciski nie są od razu widoczne, ale na dłuższą metę zaobserwujemy zredukowany czas doju; może zmienić się również lokomocja zwierzęcia.
Odizolować i doić pod kontrolą
1. Każda zraniona krowa kosztuje czas i pieniądze, ale prawidłowe postępowanie daje szanse na szybkie wyleczenie. Każda rana wymaga indywidualnego podejścia, które należy omówić z lekarzem weterynarii.
2. W przypadku alarmu z robota, natychmiast skontrolować wymię i stopień uszkodzenia. Czy jest to kanał strzykowy (zwiększone ryzyko mastitis)?
Druga kontrola dotyczy krowy jako całości (stadium laktacji, miejsce w stadzie etc.) Na podstawie tych informacji podejmowana jest decyzja o metodzie leczenia i kolejnych etapach postępowania.
3. Zgodnie z metodą leczenia, jedną ćwiartkę lub całe wymię zabezpieczyć, przeprowadzić leczenie konwencjonalne lub chirurgiczne oraz dodatkowo włączyć środki przeciwzapalne.
4. Krowę oddzielić od reszty stada na tak długo jak to potrzebne. Dwa razy dziennie uczestniczyć w doju i dostosować ustawienia robota do stanu zdrowia zwierzęcia.
Zwierzęta z ranami ciętymi kosztują zawsze czas (dwa do trzech tygodni) i pieniądze. Ostatecznie tracimy na wydajności, ponieważ dój jest z trzech zamiast czterech strzyków (fot. Riswick)
-khk-
fot. główne: Andrzej Rutkowski