Faktyczne spożycie mleka, pomimo że nie był to produkt rodzimy dla mieszkańców tego państwa, od lat na nim wzrasta. Produkty z mleka mają wśród nich wyjątkowo pozytywny wizerunek. W zeszłym roku był to drugi kierunek eksportowy produktów mleczarskich z Polski. Raczej nie było szans na to, aby przekroczył on Niemcy, jednak polskim firmom udało się tam sprzedawać więcej niż do bliskiej nam Republiki Czeskiej. Jednak jest on obarczony coraz większym ryzykiem. Przede wszystkim ze względów politycznych.
Pierwsze problemy w handlu z Chinami miały miejsce w trakcie pandemii COVID
Warto wziąć pod uwagę, że wcale nie zakończyła się ona tak, jak w Europie. Tamtejsze władze nadal stosują politykę zero tolerancji wobec wirusa. Chińczycy w wielu miastach wciąż podlegają licznym restrykcjom. Obcokrajowcy z kolei po przybyciu na tamtejsze terytorium podlegają trzytygodniowej kwarantannie. Jej koszty ponoszone są osobiście i może ona być dowolnie wydłużana. Wobec tego handel z ChRL musiał zwolnić. Warto przyjrzeć się temu zjawisku zarówno pod względem ilości, jak i wartości sprzedaży. Wartość sprzedaży w przypadku kluczowych dla Chin państw i regionów wzrosła tylko w kilku przypadkach. Dotyczy to przede wszystkim Nowej Zelandii, która sprzedała do Państwa Środka produkty za więcej niż w latach ubiegłych. W kwietniu bieżącego roku uzyskana wartość sprzedaży była o 9,6% większa niż przed rokiem. Jednak w Stanach Zjednoczonych czy państwach Unii Europejskiej wartość sprzedaży zaczyna znacznie się zmniejszać. W odniesieniu do pierwszego z wymienionych, spadła aż o 12,8%.
Biorąc pod uwagę ilość, a nie wartość sprzedanych produktów, to spadki wolumenu sprzedaży są wyraźne w przypadku wszystkich eksporterów. Odnosząc się do przytaczanych powyżej kwietniowych danych, największy spadek sprzedaży na rynek chiński zaliczyły państwa unijne. Ilość sprzedanych w kwietniu bieżącego roku produktów mleczarskich była o 27,6% mniejsza niż przed rokiem. W Nowej Zelandii było to o 12,4% mniej. Z kolei australijskie mleczarnie sprzedały o 25% mniejszą ilość produktów.
W przypadku państw unijnych, tylko Holandia notuje przyrosty pod względem ilości wysyłanych do Chin produktów mleczarskich
Jednak sam eksport z tego kraju jest specyficzny w porównaniu do pozostałych państw UE. Głównym produktem eksportowym holenderskich przedsiębiorstw są odżywki dla dzieci. Wśród europejskich eksporterów jedynie Irlandia posiada zbliżoną do Holendrów strukturę sprzedaży. Z Polski, która na rynek chiński wysyła przede wszystkich proszki mleczne i mleko UHT, w ciągu czterech miesięcy bieżącego roku wyeksportowano 36,9 tys. ton produktów. Jest to mniej o 53,6% niż w roku 2021.
W Chinach przyspiesza produkcja mleka
Rynek chiński niesie za sobą jeszcze kolejne ryzyka. Przede wszystkim, w Chinach przyspiesza produkcja mleka. Tamtejsze mleczarnie są jednymi z najszybciej rozwijających się w tej branży. W 2021 roku wynosiła ona 36,8 mld kg. Daje to im czwartą pozycję na świecie po Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych i Indiach. Tamtejsza produkcja jest wyższa niż w Federacji Rosyjskiej, Brazylii czy Nowej Zelandii. Wartość sprzedaży największej chińskiej mleczarni, czyli YILI, za rok 2021 osiągnęła rekordowe 70,5 miliarda złotych.
To ogromny skok w porównaniu z poprzednimi latami, który plasuje chińskie przedsiębiorstwo jako gracza nie mniej istotnego niż nowozelandzka Fonterra. Wszystko to ma miejsce w wyjątkowo korzystnych politycznie uwarunkowaniach. Chińskie władze chcą przyśpieszyć procesy, które uczynią kraj samowystarczalnym i bezpiecznym żywnościowo. To bez wątpienia efekt pandemii, której skutki Chińczycy odczuli wyjątkowo mocno.
Jednak równie wyjątkowo silny efekt odniosło jeszcze jedno zdarzenie z ostatnich lat. Mianowicie, wojna celna ze Stanami Zjednoczonymi za czasów prezydentury Donalda Trumpa. Na pierwszym planie jest oczywiście nie mleko, a zboża. Chiny chcą być pod tym względem w pełni niezależne już w 2025 roku. Faktycznie ich zbiory rosną z roku na rok. W ubiegłym roku wynosiły 685 milionów ton i były wyższe o 13,4 mln ton niż w 2020 r. Jednocześnie w ciągu ubiegłego roku Chiny zaimportowały 130 milionów ton zbóż tylko w pierwszych dziesięciu miesiącach 2021 roku. To efekt tworzenia od półtora roku systemu rezerw strategicznych mających uniezależnić państwo od braku stabilizacji, czy to w rolnictwie, czy też w związku z konfliktami politycznymi. W mniejszym jak na razie stopniu mechanizm ten dotyczy produktów odzwierzęcych, w tym mleka. Hodowla bydła zaczęła być w Chinach dotowana, tak jak i innych podstawowych produktów rolnych. Chiński rząd wspiera zarówno małe gospodarstwa rolne, jak i olbrzymie holdingi, aby ukierunkować produkcję na podstawowe płody rolne. Faktycznie, chińska branża rolno-spożywcza zaczyna produkować coraz więcej ryżu, wieprzowiny czy mleka, a coraz mniej areału zajmują chociażby uprawy kwiatów.
Kraje afrykańskie alternatywą dla rynku chińskiego?
Zdają się to już dostrzegać przedsiębiorstwa mleczarskie z państw tak zwanej starej Unii, które coraz bardziej ukierunkowują się na kraje afrykańskie. Szczególną rolę odgrywa tu Nigeria oraz państwa Afryki Zachodniej. Ścieżką tą zaczynają w coraz większym stopniu podążać również polskie mleczarnie. Swoje biura w wymienionym regionie otwiera coraz więcej europejskich mleczarni. Część z nich zaczyna również inwestować w tych krajach w produkcję mleka. Za przykład mogą tu posłużyć działania duńskiej Arli, która zapowiedziała zakończenie inwestycji w fermy mleka w Nigerii jeszcze w tym roku. Ich głównym celem ma być nie tyle pozyskiwanie surowca, a popularyzacja i edukacja w zakresie produkcji mleka wśród lokalnych rolników.
Artur Puławski
Zdjęcie: Pixabay
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 25/2022 na str. 46. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.