Funkcjonalność nowej obory i dobrostan krów mlecznych były priorytetami rolniczki
Jak zapewniała Iwona Kawula, od chwili decyzji o inwestycji w nowy obiekt, priorytetem podczas jego projektowania było zagwarantowanie mlecznemu stadu najwyższego komfortu bytowania z jednoczesnym zapewnieniem jego funkcjonalności.
– Naszym zamierzeniem było również takie wyposażenie obory, które pozwalałoby na obsługę stada tylko własnymi siłami i bez większego uszczerbku dla czasu poświęconego rodzinie. Taką możliwość dawało maksymalne zrobotyzowanie prac – wspomina pani Iwona.
I trzeba przyznać, że wszystkie te założenia, dzięki ogromnej skrupulatności hodowców podczas planowania ostatecznego kształtu obory, jak najbardziej zostały spełnione. Tak więc pod koniec 2020 roku, państwo Kawulowie rozpoczęli użytkowanie nowego obiektu, do którego przeprowadzili pierwszych 80 krów.
Powierzchnia budynku (o wymiarach 66,70 x 38,46 m) liczy 2565 m2, a jego wysokość w kalenicy to 12,3 m. Do obory dobudowana została część socjalna o powierzchni 140 m2. Konstrukcję dachu wykonano z drewna klejonego, a jej ramy rozstawione są co 6 m. Pokrycie dachu stanowi płyta warstwowa z rdzeniem z pianki poliuretanowej o grubości 6 cm. Na jego szczycie, na długości 62 m zamontowano łukowy świetlik kalenicowy o szerokości 2,7 m, z funkcją wentylacyjną, wykonany z płyt poliwęglanowych o grubości 12 mm. Płynną regulację wentylacji zapewniają zamontowane w ścianach podłużnych kurtyny, składające się z dwóch oddzielnych tkanin, których pracą steruje stacja pogodowa wyposażona w czujnik prędkości i kierunku wiatru, deszczu oraz temperatury.
Dwa stoły paszowe i kutryny boczne - co daje takie rozwiązanie w oborze?
W oborze zaprojektowano dwa stoły paszowe, każdy o szerokości 4,5 m, które – jak przyznała pani Iwona – umożliwiły zastosowanie kurtyn bocznych praktycznie na całej wysokości, dzięki czemu obora jest bardzo dobrze doświetlona i jeszcze lepiej wentylowana.
Doskonałe oświetlenie obiektu uzupełnia automatycznie sterowany system 22 lamp ledowych. System został tak zaprogramowany, by zwierzęta miały zapewnione 16 godzin zrównoważonego oświetlenia.
– O takim rozwiązaniu zadecydował po pierwsze fakt, że chcieliśmy mieć kurtyny sięgające do samego dołu – poinformowała Iwona Kawula. – Gdyby stół paszowy był pośrodku, legowiska znalazłyby się przy kurtynach, co skutkowałoby owiewaniem krów, a to mogłoby wpływać na ich zdrowie. Po drugie, umiejscowienie stołu paszowego przy ścianach daje w przyszłości możliwość zastosowania automatycznego, samobieżnego systemu żywienia. Teraz jest możliwość obejścia naszej obory dookoła bez przeszkód, co sprzyja takiemu rozwiązaniu.
Gumowe nakładki w zatrzaskowych drabinach paszowych redykują stres u krów
Na całej długości stołu paszowego zaplanowano zatrzaskowe drabiny paszowe, które dodatkowo (w górnej części) hodowcy postanowili wyposażyć w gumowe nakładki. Czemu one mają służyć?
– Zminimalizowaniu stresu zwierząt – szybko wyjaśniła pani Iwona. – Po prostu gumy zmniejszają hałas, jaki powstaje podczas otwierania i zamykania drabiny.
W tym wypadku zadziwia nie tylko prostota i pomysłowość tego rozwiązania, ale przede wszystkim wyjątkowa dbałość o zapewnienie krowom maksymalnego spokoju.
Na korytarzach spacerowych zastosowano posadzkę rusztową, przy czym – co ciekawe – ruszta ułożone są w różnych kierunkach, co – jak zapewniała hodowczyni – ogranicza ryzyko poślizgnięć.
W strefie produkcyjnej obory zaplanowano 136 legowisk, przy czym cały obiekt przeznaczony jest łącznie dla 176 sztuk bydła. Pozostałe legowiska znajdują się w strefie przeznaczonej dla krów zasuszonych. Ponadto w obiekcie wygospodarowano także miejsce na porodówkę i przylegający do niej rząd indywidualnych kojców dla urodzonych cieląt.
Roboty udojowe w środku obory sprawdzają się idealnie
Krowy dojone są tutaj przez dwa roboty udojowe Lely Astronaut A5 wyposażone w: bramki selekcyjne, dwa dozowniki paszy treściwej i jednej paszy płynnej, system analizy jakości mleka, bezodczynnikowy pomiar białka, tłuszczu, laktozy i temperatury oraz pomiar komórek somatycznych.
– Zdecydowaliśmy się umiejscowić roboty na środku obory, co okazało się bardzo dobrym rozwiązaniem, które zdecydowanie przyspiesza proces doju – wyjaśniała pani Iwona. – Po pierwsze, w razie awarii czy serwisu jednego, zawsze pracuje drugi. Ponadto zaobserwowaliśmy, że kiedy jeden robot jest zajęty, to krowa przechodzi do drugiego. Nie ma więc żadnych przestojów, dój odbywa się nieprzerwanie. Obecnie średnia ilość udojów wynosi 3,2 doju na dobę.
Wszystkie dane pochodzące z robotów (i nie tylko) gromadzone i dokładnie analizowane są przez najnowszy program zarządzania gospodarstwem Lely Horizon, który – jak zapewniała pani Iwona – jest bardzo przejrzysty i przyjazny użytkownikowi.
Kiedy na koniec zapytałam panią Iwonę, dlaczego zdecydowała się właśnie na roboty Lely, podkreśliła bliskość serwisu, bardzo dobre opinie innych hodowców użytkowników i co bardzo ważne, wolny ruch zwierząt.
– Kupując roboty do doju, podgarniania paszy i czyszczenia posadzki rusztowej mieliśmy na uwadze również kolejne, które firma może nam zaoferować, bowiem w przyszłości planujemy także wprowadzenie automatycznego żywienia stada oraz stację odpajania cieląt. Po 1,5 roku użytkowania zrobotyzowanej obory wiemy już, że najwięcej czasu zajmuje nam przygotowanie wozów paszowych dla trzech grup zwierząt.
– Odkąd nasze krowy przeprowadziły się do nowych warunków utrzymania, ich wydajność bardzo szybko wzrosła, a przecież praktycznie nie wprowadziliśmy żadnych zmian w żywieniu – zaznaczyła pani Iwona. – W starej oborze doiliśmy ok. 32 litrów mleka dziennie od krowy, po przeprowadzce wzrost produkcji zaobserwowaliśmy już po miesiącu. Więcej światła, powietrza, przestrzeni, lepszy dostęp do poideł (jest ich 10), superwygodne legowiska i oczywiście wielokrotny dój, to wystarczyło, by zwierzęta odpłaciły nam mlekiem.
{embed_photo}287517{/embed_photo}
Beata Dąbrowska