800 kg mleka więce po roku korzystania z robotów udojowych
Nie mając robotów udojowych nie rozumieliśmy rolników, którzy takowy system posiadali. Oni nigdzie się nie spieszyli i mieli na wszystko czas. A nasz tryb funkcjonowania był związany z nieustannym pośpiechem, bo – jak wspomina Ewelina Bartkowiak – wszystko było podporządkowane porannemu i wieczornemu dojowi. Po zainstalowaniu robotów wszystko się zmieniło i już nie musimy tak się spieszyć. Nie trzeba wstawać przed świtem, a wieczorem możemy wyjechać do znajomych. Ale za zastosowaniem robotów przemawiają też inne argumenty. Zwierzęta są dojone średnio ponad trzy razy na dobę, co pozwala pozyskać więcej mleka. Przy dojarce przewodowej doszliśmy do wydajności 10 300 kg od sztuki. Pierwszy rok z robotami zamknęliśmy 800-kilogramowym wzrostem średniej produkcji mleka za laktację. W 2021 r. wydajność od krowy przekroczyła 11 800 kg, a ten rok powinniśmy zamknąć na poziomie 12 500 kg od sztuki. Plusem robotów jest też to, że wszystko jest przez nie monitorowane, przez co łatwiej jest wykryć zbliżające się choroby. Możemy odpowiednio wcześniej zareagować. Przykładem może być wskazanie zbyt dużej proporcji tłuszczu do białka, co sygnalizuje zbliżającą się ketozę.
Trafne inwestycje w gospodarstwie przyczyniły się do gigantycznego wzrostu produkcji mleka
Jeszcze w 2003 roku w tym gospodarstwie było utrzymywanych 13 krów, od których rocznie pozyskiwano 67 000 kg mleka. Dzisiaj doi się 112 sztuk, a roczna produkcja mleka przekroczyła 1 300 000 kg! Tak gigantyczny wzrost to efekt szeregu poczynionych inwestycji. Już w 2007 roku miała miejsce pierwsza rozbudowa obory powiązana ze zmianą systemu utrzymania z uwięziowego na wolnostanowiskowy, ale z zachowaniem doju na dojarce rurociągowej. Pięć lat później wykonano kolejną modernizację: dostawiono boksy z systemem utrzymania na głębokiej ściółce oraz drugi stół paszowy.
– To w 2018 roku zdecydowaliśmy, że wstawimy do obory dwa roboty udojowe Lely. Podjęliśmy taką decyzję po wizycie w gospodarstwach rolnych w Holandii i opinii tamtejszych hodowców, którzy użytkowali takie urządzenia od 8–10 lat. Pozytywne opinie o robotach Lely słyszeliśmy też od polskich rolników – mówi Michał Bartkowiak. – Nim "automaty" do nas przyjechały, wykonaliśmy kompleksową modernizację budynku połączoną z rozbudową. Wykonaliśmy zagłębione na 2,2 metra kanały do przechowywania gnojowicy o łącznej pojemności 1 200 000 litrów. Tworzą one układ slalomowy, w którym gnojowica jest wprawiana w ruch przez zasilane elektrycznie mieszadło, które jest każdorazowo załączane w nocy na 15 minut. Usunęliśmy też wszystkie kojce, a młodzież przeprowadziliśmy do postawionej wiaty. Zaczęliśmy też mocno zwiększać stado oraz zwracać uwagę na dobór buhajów rekomendowanych do stosowania w stadach z robotami.
Gładkie przejście z dojarki przewodowej na dój automatyczny
Pod koniec 2019 roku zamówione w firmie Lely Center z Krobi dwa roboty Lely Astronaut A5 zostały przywiezione do gospodarstwa. Rozpoczął się ich montaż, którego finałem było uruchomienie urządzeń z początkiem stycznia 2020 r. – Przejście krów na roboty odbyło się nadspodziewanie gładko. Żadnej sztuki nie trzeba było wciągać do boksu – wspomina Ewelina Bartkowiak. – A przecież dla naszych zwierząt to była gigantyczna rewolucja, bo wcześniej dój wyglądał tak, że po rozdaniu TMR-u na stole paszowym, krowy które go pobierały, były blokowane w zatrzaskowych drabinach paszowych i dojone dojarką przewodową. A przy robotach musiały zacząć same przechodzić na dój. Co do brakowania, to musieliśmy wyeliminować ze stada sztukę, która miała nisko zawieszone wymię z niekorzystnym, bo szerokim ustawieniem strzyków, które dodatkowo były skierowane na zewnątrz. Ale była to krowa już w 7 laktacji. Ze stada wypadła też sztuka, która nagminnie blokowała innym zwierzętom wejście do robotów.
Średnio ponad 3 doje na dobę
W dwa i pół roku roboty wykonały łącznie 227 000 dojów. Natomiast średnia iść dojów od jednej krowy wynosi 3,1 raza na dobę. Przerwy w dojach związane z usterką czy awarią robotów zdarzają się rzadko, a jeżeli już się pojawiają, to często problem udaje się rozwiązać po telefonicznej konsultacji z serwisem. Mimo że rolnicy nie opłacają abonamentu gwarantującego m.in. 24-godzinny serwis robota, to – jak podkreślają – nie zdarzała się taka sytuacja, aby z problemem zostali pozostawieni sami sobie. Zawsze na ich zgłoszenie błyskawicznie reaguje serwis Lely Center z Krobi.
Jak żywione są krowy?
Dój w robotach jest połączony z podawaniem paszy granulowanej firmy De Heus z 20-procentową zawartością białka. Reszta dodatków treściwych – w tym śruta zbożowa z premiksem, mieszanka typu pszenmix, granulowana pasza Optimlek 33 Classic czy koncentrat Onyks 45 – jest dodawana do TMR-u opartego na kiszonce z kukurydzy, sianokiszonce z traw, wysłodkach buraczanych, kiszonym ziarnie kukurydzy, śrucie rzepakowej oraz słomie pszennej. Łącznie dobowa porcja paszy przygotowana dla wszystkich 135 krów waży ponad 8 ton, co po przeliczeniu daje w granicach 60 kg paszy na sztukę.
– Taką porcję dzielimy teraz na dwa odpasy, po to, aby przy wysokich temperaturach nie dochodziło do zagrzewania TMR-u na stole paszowym. W taki sposób żywimy krowy w okresie wiosenno-letnim od kwietnia do końca września. Zimą, kiedy nie ma zjawiska wtórnego zagrzewania się kiszonek, cała przewidziana dla krów porcja jest skarmiana na raz – dodaje Michał Bartkowiak.
Do przygotowania TMR-u wykorzystywany jest pionowy paszowozów Euromilk Rino FXX2000HD. Jego zbiornik ma 20 m3 pojemności. Wewnątrz kręcą się dwa pionowe ślimaki. Do zwojów każdego przykręcone są noże tnące, między którymi rozmieszczone są krótkie noże gwiazdkowe wspomagające proces cięcia. W przygotowywaniu TMR-u biorą też udział umieszczone w ścianach dwa przeciwnoże. Gotowa dawka może być wysypywana z wykorzystaniem napędzanego hydraulicznie taśmowego przenośnika poprzecznego, który ma 90 cm szerokości. Może być też rozładowywana otworem zamykanym zasuwą, który ulokowany jest w tylnej części zbiornika. Rolnicy zdecydowali się na dodatkowe okno, bo daje możliwość wyładunku paszy w sytuacji np. zamarznięcia taśmy.
– Z paszowozem współpracuje traktor John Deere 6600 napędzany sześciocylindrowym silnikiem o mocy 110 KM. Na przygotowanie jednej porcji paszy, co zajmuje ok. 25 minut, traktor spala ok. 7,5–8 litrów paliwa – dodaje hodowca.
Lely Juno i Lely Discovery 120 Collector ułatwiaja pracę w oborze
Do podchodzenia do stołu paszowego i pobierania przez krowy większej ilości paszy zachęca częste jej podgarnianie. Z tym zadaniem mierzy się robot. To Lely Juno, który przemieszcza się ze stałą prędkością 12 metrów na minutę. Porusza się na trzech kołach – przednim nośnym oraz dwóch tylnych napędzanych silnikami elektrycznymi. Kierunek jazdy kontroluje się, pozwalając, by jeden z silników napędowych działał szybciej od drugiego. Silniki napędzane są od akumulatora, który ładowany jest na specjalnym stanowisku. Juno wyposażony jest w metalową obręcz, która wraz z osłoną w kształcie cylindrycznym obracając się, przepycha paszę w stronę krów w czasie przejazdu wzdłuż korytarza paszowego. Poniżej obręczy umieszczona jest jeszcze gumowa osłona zwiększająca dokładność podgarniania paszy. Robot rozpoznaje ściany i drabiny paszowe dzięki zastosowaniu czujników ultradźwiękowych osadzonych na teleskopowym ramieniu.
– W dzień wykonuje przejazd co godzinę, natomiast w nocy – jak dodaje rolnik – podgarnia paszę co dwie godziny. Zawsze startuje o pełnych godzinach.
W gospodarstwie pracuje jeszcze jeden robot, który z kolei ma gwarantować czystość korytarzy spacerowo-gnojowych. To Lely Discovery 120 Collector, który w trakcie przejazdu zgarnia odchody z pasa o szerokości 1,2 m, a potem dzięki pompie próżniowej zasysa je do własnego zbiornika. Na koniec zrzuca gnojowicę do zbiornika podziemnego.
– Ma sześć zaprogramowanych tras przejazdu. Porusza się nie tylko po pełnej posadzce, ale czyści ruszty na poczekalni, z tym wyjątkiem, że nie zasysa z nich odchodów, tylko wpycha je w szczeliny – dodaje hodowca. – Efektem jego pracy jest czysta posadzka, która pomaga ograniczyć problemy z racicami.
Gdy odwiedzaliśmy gospodarstwo państwa Bartkowiaków trwała rozbudowa obory i wykonywane było zadaszenie łączące oborę z wiatą, w której przebywają jałówki i opasy. Po zrealizowaniu tej inwestycji powstanie jeden potężny kompleks mleczny o imponującej długości 200 metrów. W realizacji był też zakup trzeciego robota udojowego Lely Astronaut A5.
Przemysław Staniszewski