Ile jest przedsiębiorstw zajmujących się skupem i przetwórstwem mleka w Polsce?
Wśród przedsiębiorców wykazanych w Krajowym Rejestrze Sądowym, którzy za dominujący rodzaj prowadzonej przez siebie działalności, przetwórstwo mleka i wyrób serów zostało wskazane przez 257 firm. Co do skali ich działalności to 37 z nich stanowiły małe, a 17 mikroprzedsiębiorstwa. W gronie tym znalazła się również jedna organizacja pozarządowa. Ilość średnich i dużych firm wynosi 140. Można powiedzieć, że przetwórstwem mleka zajmuje się aktywnie 195 przedsiębiorstw. Jak widać, występuje luka, ponieważ część z tych firm dopiero rozpoczyna działalność i nie złożyła do KRS końcowych raportów rocznych za rok 2021 lub powstała dopiero w roku 2022. Ponadto 17 z nich znajduje się w stanie likwidacji, 3 w stanie upadłości, a działalność 9 jest zawieszona. Co do pochodzenia uczestników polskiego rynku mleka dominują przedsiębiorstwa z polskim kapitałem. Jest ich łącznie 175, z czego 106 to średnie i duże firmy. Wśród istotnych na polskim rynku graczy spoza naszych granic, 5 to przedsiębiorstwa francuskie, 2 z kapitałem pochodzącym z Arabii Saudyjskiej, 2 z tureckim oraz po jednym, których beneficjenci rzeczywiści znajdują się w Niemczech, Włoszech, Hiszpanii i Holandii.
Jaki typ przedsiębiorstw mlecznych dominuje na polskim rynku?
Najczęściej występującą formą działalności wśród przetwórców mleka wpisanych do Krajowego Rejestru Sądowego jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Jest ich 132. Jako spółdzielnie działa z kolei 100. Mniej popularnymi są spółka jawna (10), spółka komandytowa (8) czy spółka akcyjna (4). Jednak w kwestii ilości skupowanego i przerabianego mleka dominują spółdzielnie mleczarskie oraz jedna grupa kapitałowa (Polmlek). Poza tym są to firmy, które działają na rynku zdecydowanie najdłużej. Więc przebijają konkurencje zarówno pod względem skali, jak i, co dziś szczególnie istotne, wiarygodności.
Na rynku mleka funkcjonują również przedsiębiorstwa, dla których głównym rodzajem działalności jest wyłącznie skup i odsprzedaż mleka surowego w ilościach hurtowych. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa w rejestrze pierwszych podmiotów skupujących mleko krowie wykazuje ich 309. Większość z nich to oczywiście wspomniani wcześniej przetwórcy, z czego najliczniejszą grupę stanowią spółdzielnie mleczarskie. Część to jednak podmioty typowo „skupowe”. Wiele z nich od lat działa na rynku skupując ilości mleka większe niż niektórzy z przetwórców i jest nastawionych na długoterminową współpracę z gospodarstwami rolnymi. Jednak w czasie hossy pojawiają się firmy, które poczuły, że na mleku można zarobić dość łatwe pieniądze. Szkoda, że często bazując na czyjejś naiwności.
Za litr mleka od ręki
W niektórych regionach kraju nadal można spotkać historie o zapłacie „za litry od ręki’’ przez kierowcę. Sprzedający mleko takiemu podmiotowi nie zna jego parametrów. Oby białe, jest niestety szczątkową, ale nadal występującą rzeczywistością w przypadku wielu „doraźnych” podmiotów skupowych. Pojawiają się one zazwyczaj w okresach dobrej koniunktury na rynku mleka. Obecnie trwa ona wyjątkowo długo. Nie zapowiada się również, aby w najbliższych miesiącach uległa załamaniu. Otoczenie temu sprzyja. Popyt na wyroby mleczarskie rośnie, szczególnie w krajach rozwijających się. Główne zagrożenia dla Polski, jak i innych dominujących w Europie producentów mleka wydają się mieć źródło na rynku wewnętrznym. Głównym zagrożeniem to nieustanny wzrost kosztów działalności gospodarstw, ale też i przetwórców. W takiej sytuacji najlepiej pośredniczyć w sprzedaży surowca. Aby szybko rozpocząć działalność w zakresie skupu mleka, właściwie nie potrzeba zbyt wiele. Wystarczy transport od punktu A do B oraz producent mleka, któremu obieca się kilkanaście groszy więcej od dotychczasowego odbiorcy. Część firm, które zaczynają zajmować się sprzedażą mleka jeszcze niedawno przewoziła olej czy inne płynne produkty żywnościowe.
Doraźne podmioty skupowe demolują polski rynek mleka?
Często są to firmy transportowe do tej pory współpracujące z mleczarniami. Powstaje pytanie, czy tego rodzaju firmy mogą demolować rynek mleka? W dłuższym okresie bez wątpienia. Szczególnie z punktu widzenia mniejszych spółdzielni mleczarskich, które są wyjątkowo dotknięte wzrostem kosztów działalności. Niestety, spółdzielnie mleczarskie nie posiadają jednej cechy, którą mogą wykazywać się uruchamiające się w czasie hossy mikro- i małe przedsiębiorstwa. Ich elastyczność w kwestii ceny płaconej producentom mleka jest ograniczona. Umowy sprzedaży z sieciami handlowymi i dyskontami zawierane są na długie okresy. W żadnym wypadku nie krótsze niż kwartał. W związku z tym trudno o targowanie się w kwestii ceny z dnia na dzień. Jest to wręcz wykluczone.
W państwach tak zwanej starej Unii zjawisko to nie występuje. Nie chodzi bynajmniej o samą formę działalności polegającą na handlu surowcem, a o zachowanie pewnych standardów. Po pierwsze, obsługa producenta mleka w tak zwanych doraźnych podmiotach skupowych jest właściwie żadna. Nie ma mowy o monitorowaniu stada, czy szerszej współpracy na linii odbiorca dostawca. Po drugie, wiąże się to ze standardami prawnymi. Jak wiadomo, sprzedaż produktów rolnych podlega kontraktacji, która z góry zakłada długoterminową współpracę. W przypadku firm okazyjnie skupujących mleko jest to niestety fikcja. Umowa, owszem w większości przypadków jest zawierana, ale jako konieczna formalność. Dochodzić przysługujących z niej praw dostawcy nie jest już prosto. Zresztą, zazwyczaj nie ma ich właściwie zbyt wiele, a nawet wcale.
Ostatnią, a być może najistotniejszą kwestią jest fakt, że narastająca ilość doraźnych firm skupowych może zmienić rynek mleka w targowisko. W państwach, które posiadają rozwiniętą produkcję mleka zakupy surowca podlegają długoterminowej kontraktacji, przez co koszty przetwórców można racjonalnie rozkładać w czasie. W Polsce do tej pory nie powstała żadna giełda mleka surowego, które istnieją w Danii, Holandii czy Francji. Ruchów w tym kierunku nie wykonywały jakiekolwiek organizacje ani też sami uczestnicy rynku. Co do tych drugich, część z nich mogłaby być z tego niezadowolona. Wszak działają tylko w momentach hossy na rynku i znikają, kiedy sytuacja się pogarsza.
Artur Puławski
Zdjęcie: Pixabay
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 24/2022 na str. 52. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.