Czy dziś możliwe jest porozumienie ponad politycznymi podziałami w sprawie rolnictwa?
– Bardzo bym marzył o takim porozumieniu, bo rolnictwo jest obszarem, który wymaga stabilności. Trwanie gospodarstw i firm przetwórczych jest zależne od warunków ekonomicznych, w tym systemu podatkowego i wielu czynników, które nie mogą się zmieniać, tylko dlatego, że zmienił się rząd i minister. Czy taki pakt jest możliwy przy tak rozchwianej scenie politycznej, ciągłego atakowania, gróźb, deklarowania zemsty? Nikt tu nie jest bez winy – chcę to podkreślić. Ale tłumaczenie, które słyszę nagminnie z ust polityków obecnej koalicji parlamentarnej, nie tylko Tuska i PO, ale także PSL, że my mamy prawo do zemsty związanej z wymianą pracowników instytucji państwowych, ponieważ poprzednicy podobnie czynili, pokazuje, że nikt nie wyciąga wniosków z tego, co się wydarzyło.
Dziś trzeba brać pod uwagę niestabilną sytuację międzynarodową, problem żywności z Ukrainy, politykę Unii Europejskiej, która staje się coraz bardziej antyrolnicza. Formułuje ona inne cele, związane często z opacznie rozumianą ekologią, atakuje rolnictwo oskarżając bałamutnie i niesprawiedliwie o niszczenie przyrody, czy emisję gazów cieplarnianych przez hodowane zwierzęta. Absolutnie nie liczy się natomiast z bezpieczeństwem żywnościowym, które zapewnić może tylko dobre, nowoczesne i wydajne rolnictwo. Dużo będzie zależało od nowego rządu, jednak obawy są realne i uzasadnione, bo przecież do Koalicji Obywatelskiej należą Zieloni, którzy wyraźnie mówią o tym, jak należy ograniczać rolnictwo. Byłoby wskazane, aby taka koalicja obrony wsi i rolnictwa ponad podziałami powstała, ale czy w warunkach polskich jest to możliwe – szczerze wątpię.
Co radziłby pan Czesławowi Siekierskiemu, nowemu szefowi tego resortu?
– Cenię Czesława Siekierskiego, znamy się długie lata. Wysoko oceniam jego kwalifikacje. Jest doświadczony w polityce europejskiej, wiem jakie dylematy i problemy będzie musiał rozwiązywać. Jednak, mówię to szczerze i otwarcie, nie mam do końca przekonania, czy będzie miał duże możliwości do samodzielnego kreowania polityki rolnej, bo on i jego formacja wchodzi w skład koalicji złożonej z wielu partii, w tym również Platformy Obywatelskiej, która nigdy nie wykazywała się jakąś szczególną troską o polskie rolnictwo. Mimo tego uważam, że należy wspierać ministra rolnictwa w jego działaniach, także na forum międzynarodowym.
Radziłbym mu, aby w większym stopniu starał się stabilizować warunki ekonomiczne w rolnictwie, bo stabilizacja jest nieporównanie ważniejsza niż chwilowy poziom cen. Szczególnie istotna jest w perspektywie inwestycji w gospodarstwach, dochodów rolniczych, które wymagają często kilku lat inwestowania. Nie godzę się z uzależnianiem rolników od różnych dotacji i obiecywaniem, co niestety, nie słuchając mnie, czyniła poprzednia władza, że państwo dopłaci "do wszystkiego". Rolnictwo ma się utrzymywać przede wszystkim z produkcji, gospodarności, uczciwej pracy i lokowania tej produkcji na sprawiedliwie ukształtowanym rynku, na którym producent rolny jest szanowany. Nie ulegajmy ułudzie, że wszystko będziemy regulowali za pomocą dotacji, bo są one kwestionowane przez inne grupy społeczne, które zarzucają rolnikom pazerność i osiąganie nieuprawnionych korzyści. Możliwości budżetowe także są ograniczone.
Życzę więc Siekierskiemu, żeby ustabilizował polskie gospodarstwa pod względem ekonomicznym, żeby udało mu się nie dopuścić do zalewu żywnością z Ukrainy, a także większej samodzielności i tego, co radziłbym każdemu ministrowi, bo sam to stosowałem – rozmów z rolnikami, organizacjami i przedsiębiorstwami z tej branży. Jeszcze się taki nie urodził, co by wszystkie rozumy pozjadał. Konsultowanie działań ze środowiskiem rolniczym minimalizuje ryzyko popełnienia błędów.