To było rolnicze wystąpienie godne najlepszych czasów Samoobrony. Na miejski parking przy rynku w Nowym Mieście Lubawskim przybyło kilkuset rolników, którzy przyprowadzili około 200 ciągników.
Wielu gospodarzy z różnych powodów nie mogło przyjechać traktorem, więc w manifestacji udział wzięli samochodami osobowymi. Organizatorem manifestacji był Związek Zawodowy Rolników Samoobrona a w wydarzeniu udział wzięli nie tylko rolnicy z powiatu nowomiejskiego. Przyjechało także wielu rolników z powiatów ościennych z województwa warmińsko-mazurskiego, jak i kujawsko-pomorskiego.
Marek Duszyński: Obowiązkowe ugorowanie jest dla nas nie do przyjęcia. To zwykłe marnotrawstwo
– Postanowiliśmy wesprzeć naszych kolegów. Oni są formalnymi organizatorami, a my im pomagamy. Walczymy o te same sprawy. Wszyscy mierzymy się z podobnymi problemami. Produkcja żywności w UE jest coraz bardziej utrudniana przez przepisy i regulacje trudne do zrozumienia. Nie uważamy, że one przyczyniają się do ochrony środowiska. Zresztą przepisy już teraz są tak surowe, że zapewniają właściwą ochronę zarówno środowiska, jak i ludzi oraz zwierząt. Obowiązkowe ugorowanie jest dla nas nie do przyjęcia. To zwykłe marnotrawstwo. Ziemia będzie leżeć odłogiem a producenci u hodowcy zwierząt będą zmuszeni do kupowania ich od sąsiadów, którzy w efekcie zwiększą intensywność produkcji. Ziemia jest droga i nie zgadzamy się na to, aby ten kapitał leżąc odłogiem się marnował – mówi Marek Duszyński rolnik z gminy Łasin w powiecie grudziądzkim i aktualny przewodniczący ZZR Samoobrona.
Rolnicy: chcieliśmy pokazać, że sytuacja w rolnictwie jest zła
Rolnicy z tego powiatu, aby wziąć udział w proteście wcześnie rano udali się pod stary młyn w Łasinie. Miała tam miejsce zbiórka a następnie o godz. 9 30 w kolumnie liczącej kilkadziesiąt maszyn przejechali 40 km do Nowego Miasta Lubawskiego do miejsca, gdzie został wyznaczony początek rolniczej manifestacji.
– Chodziło nam o to, aby pokazać, że sytuacja w rolnictwie jest zła. Nie chcieliśmy generować utrudnień mieszkańcom miasta. To, dlatego nie zdecydowaliśmy się na blokadę, lecz przejazd kolumną ciągników. Zorganizowanie protestu wiązało się z przeprowadzeniem wielu czynności ustaleń z miastem i policją. Oceniam współpracę z komendą powiatową jako bardzo dobrą. Nie były nam stwarzane żadne utrudnienia – mówi Szymon Sargalski przewodniczący nowomiejskiego zgromadzenia.
Rolnik spod Kurzętnik: nie możemy dopuścić, aby polityka UE zagroziła ekonomicznej egzystencji gospodarstw
– Powiat nowomiejski opiera się na gospodarstwach rodzinnych. Nie mamy tutaj dużych firm i korporacyjnych potentatów. Rolnicy uprawiają u nas ziemię z dziada pradziada. Gospodarstwa należy wspierać, a my nie możemy dopuścić do tego, aby polityka UE i wprowadzane regulacje zagroziły ekonomicznej ich egzystencji. One mogą je zniszczyć. Rolnictwo to fabryka pod gołym niebem. Ktoś kto idzie do pracy wie, że zarobi określone pieniądze. Niestety rolnik nie ma takiego komfortu. Nie chodzi do pracy najemnej. Ma warsztat pod gołym niebem i z tych plonów żyje. To jest nasz byt, więc nie dziwię się, że mamy tak duże protesty w skali całego kraju – powiedział nam Jacek Głowacki z miejscowości Otręba w gminie Kurzętnik, który prowadzi 16,5 ha gospodarstwo nastawione na produkcję rośliną.
Rolnik posiadający 50 ha musi ugorować 2 ha, bo tak mu nakazuje prawo. To skandal
Podczas protestu rolnicy wyrażali wiele obaw dotyczących polityki rolnej po 2027 r. oraz kolejnych ograniczeń, które mogą być wtedy wprowadzone. Krytykowany był Zielony Ład oraz obowiązująca Wspólna Polityka Rolna. Rolnicy uważają, że obowiązkowe ugorowanie to zwykłe marnotrawstwo i celowe uderzanie w efektywność ekonomiczną gospodarstw. Ziemi jest niewiele do tego jest ona droga więc niezrozumiałe jest marnowanie jej potencjału. Szczególnie uderzać to będzie w gospodarstwa prowadzące produkcję zwierzęcą.
Dalsza część artykułu pod materiałem WIDEO
- Nowa Wspólna Polityka Rolna nas martwi. Rolnicy dostają absurdalnie niskie dopłaty w kwocie 550 zł podstawy. Aby otrzymać więcej trzeba spełnić szereg wymogów w ekoschematach. Chodzi między innymi o przycinanie słomy, wywożenie obornika w odpowiednim czasie oraz o ugorowanie gruntów w ramach warunkowości 4% elementów nieprodukcyjnych. To skandaliczne dla nas. Nie zgadzamy się i nie dopuścimy, aby WPR mogła kształtować i sankcjonować tak absurdalne przepisy. Rolnik posiadający 50 ha musi 2 ha ugorować, bo tak mu nakazuje prawo a aparat biurokratyczny nas z tego rozlicza. Uważamy to za skandaliczne i niedopuszczalne i my jako rolnicy z Warmii i Mazur oraz Kujaw i Pomorza, dlatego protestujemy – powiedział nam Szymon Sargalski.
Powiat nowomiejski jest szczególny. Istnieją tutaj gospodarstwa prowadzące produkcję trzody chlewnej, duże znaczenie ma także hodowla bydła mlecznego. W pobliskiej Lubawie znajduje się duży oddział SM Mlekovita.
– Nasz powiat to zagłębie trzodziarskie. Regularnie produkowanych jest około 150 tys. szt. trzody chlewnej. Rolnicy utrzymują sporą ilość bydła mlecznego oraz mięsnego, która jest rozbita na mniejsze stada w małych gospodarstwach. W związku z nieopłacalnością produkcji mięsa wołowego i sporych problemach u producentów wieprzowego także protestujemy. To są gospodarstwa rodzinne, które powinny być promowane. Uważamy, że UE dąży do tworzenia agroholidngów, dla których dopłaty bezpośrednie i trudne ekoshematy z racji skali produkcji mają mniejsze znaczenie. Nasza manifestacja ma także charakter demonstracyjny. Chcemy pokazać społeczeństwo, że sytuacja w gospodarce rolnej jest trudna. Mimo to, są nakładane do nas kosztowne i trudne do spełnienia wymogi, a jednocześnie importowana jest żywność z rejonów świata, gdzie te wymogi z zakresu bezpieczeństwa środowiska i konsumenta jak w UE nie obowiązują. To jest niekonsekwencja i rolnicy na nią się nie zgadzają – zapewnia Szymon Sargalski, który prowadzi rodzinne gospodarstwo w miejscowości Gwiździny.
Zgoda policji na protesty rolników, ale na przejazd DK mundurowi się nie zgodzili
Nawiązując do słów klasyka, przez osiem ostatnich lat wiele rolniczych manifestacji wywoływało działania sił porządkowych godne najbardziej gorących meczów ekstraklasy. Zdarzały się protesty zwłaszcza pod biurami poselskimi, gdzie solidnie umundurowanych funkcjonariuszy policji było więcej niż samych protestujących. W Nowym Mieście Lubawskim widać było, że policja zmieniła strategię jak i podejście do rolników. Rola funkcjonariuszy ograniczała się jedynie do funkcji porządkowych głównie związanych z regulacją ruchu pojazdów.
- Ustalenia z policją trasy przejazdu zajęło wiele godzin. Początkowo Komendant Powiatowy wydał zgodę na nasz przejazd obwodnicą Nowego Miasta Lubawskiego. Jednak został on zablokowany przez Komendę Wojewódzką Policji. Zaszła bowiem obawa, że jeśli my wjedziemy na drogę krajową to będzie pretekst do wjazdu na ekspresową S7 przez rolników protestujących w miastach w pobliżu, których ona przechodzi. Nie było sensu więc ryzykować. Wjazd na drogę krajową przy sprzeciwie policji wiązałby się z ryzykiem nałożenia na mnie kilkutysięcznego mandatu jako organizatora, a dla rolników kilkuset złotowego mandatu i punktami karnymi – informuje Szymon Sargalski.
Ostatecznie zamiast obwodnicą protest odbywał się ulicami miasta. Przejazd został wyznaczony na odcinku 16 km. Ciągniki poruszały się trasą wyznaczoną między dwoma wyjazdami z miasta od strony Olsztyna i Torunia. W początkowej fazie manifestacji sznur ciągników liczył ponad 4 km. W późniejszej fazie protestu został on podzielony na mniejsze kolumny oddzielone od siebie tak aby ułatwić przejazd cywilnych pojazdów.
Podczas protestu działacze ZZR Samoobrona zapowiedzieli, że będą podejmowane liczne działania na rzecz rolników. Nie zamierzają organizować jedynie widowiskowych protestów. Zależy im także na merytorycznym dialogu z władzami samorządowymi, rządowymi i agencjami obsługującymi rolnictwo.
Tomasz Ślęzak