Branża trzody chlewnej w Polsce od lat pozostaje w kryzysie
Mamy zaledwie 9,5 mln świń i około 53 tys. stad trzody chlewnej. Tylko w 2022 roku dziennie zamykało się ich 24. Choć opłacalność produkcji wieprzowiny w ubiegłym roku wyhamowała spadek pogłowia, to niewykluczone, że w 2024 roku rolnicy znowu będą musieli dokładać do produkcji, gdyż ceny żywca w skupach nie są już na takim poziomie, jak były jeszcze rok temu. Największymi problemami w chowie trzody chlewnej są brak stabilizacji rynkowej i ekonomicznej, a także afrykański pomór świń generujący wysokie ryzyko pozostawania przez długi czas w strefie czerwonej i związanymi z tym konsekwencjami. Na przestrzeni ostatnich lat podejmowano wiele prób uzdrowienia sytuacji branży, prezentowano strategie odbudowy pogłowia, niestety żadne założenia i pomysły w nich przedstawiane nie zostały zrealizowane.
Czy można ustabilizować polski rynek trzody chlewnej?
Podstawowym hamulcem w odbudowie pogłowia świń w kraju jest niepewność na rynku. Dotyczy to zarówno cen, jak i ciągle zmieniających się, coraz bardziej nieprzychylnych rolnikom przepisów. Wymagające wytyczne wprowadzane przez Komisję Europejską i planowane kolejne wymogi w zakresie zwiększania dobrostanu zwierząt oraz ochrony środowiska nadchodzą wielkimi krokami, co wymaga od całej branży dopasowywania się do nowych realiów. Rozmowy na temat zwiększenia wymogów dobrostanu w Europejskim Zielonym Ładzie, który teraz tak bardzo wzburza protestujących niemieckich rolników, zostały, póki co, odłożone, ale niepewność, czy inwestycje zwrócą się hodowcom, pozostała i wywołuje niepokój.
Czekające producentów świń wyzwania to jednak nie tylko te związane ze zwiększaniem powierzchni w chlewniach. Chodzi także o zakazy dotyczące kastracji knurków, obcinania ogonów u prosiąt, bezjarzmowe utrzymanie loch czy radykalne ograniczanie użycia antybiotyków u zwierząt.
Jednym z rozwiązań stabilizujących polski rynek trzody chlewnej byłoby stworzenie systemu ustalania cotygodniowych cen sprzedaży prosiąt i żywca na wzór giełdy niemieckiej. Do tego jednak potrzebna jest zmiana przepisów i wola współpracy ze strony zakładów mięsnych. Czy jest choćby cień szansy, żeby pogodzić interes rolników i ubojni? To pytanie stawiają sobie wszyscy i nikt nie zna odpowiedzi, bo okazuje się, że nawet przy niskiej podaży tuczników producenci świń nie doświadczają zainteresowania ze strony zakładów mięsnych i chęci współdziałania. Niektórzy eksperci przekonują, że nie do końca tak jest, bo choć powoli, to jednak już dociera do firm mięsnych, że muszą przyszłościowo zabezpieczyć sobie surowiec, najlepiej w kraju. Strategia oparta na imporcie jest bowiem krótkowzroczna. Być może więc faktycznie jest to szansa, żeby w końcu się porozumieć.
Potrzebne jest kompleksowe ujęcie problemów polskich producentów świń
Modernizacje chlewni będą generowały dla producentów dodatkowe koszty inwestycyjne, dlatego przedstawiciele branży muszą to brać pod uwagę podczas rozmów z rządzącymi i domagać się dofinansowania na spełnienie planowanych wymagań, zanim będzie za późno. Konieczne są dopłaty rekompensujące straty z tytułu zmniejszenia skali chowu lub konieczności rozbudowy chlewni. W Niemczech znaczne zwiększenie powierzchni wymaganej dla świń i związana z tym przebudowa chlewni doprowadziły do tego, że wielu rolników już zdecydowało się zaprzestać chowu. W Nadrenii-Westfalii liczba gospodarstw utrzymujących trzodę chlewną zmniejszyła się o 35% w stosunku do 2013 roku. Choć z drugiej strony zwiększyła się średnia liczba świń przypadających na jedno gospodarstwo.
W Polsce dominują gospodarstwa rodzinne i to na nich planują skupić swoje działania organizacje reprezentujące rolników w nowo powołanej Krajowej Radzie Wieprzowiny. Łącznie w jej skład wchodzi siedem organizacji związanych z branżą trzody chlewnej:
- Krajowy Związek Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej „Polpig”,
- Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”,
- Polski Związek Niezależnych Producentów Świń PZPNŚ,
- Wieprz Polski,
- NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych,
- Związek Polskie Mięso
- Unia Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego UPEMI.
Oczywiście potrzebne jest kompleksowe ujęcie problemów branży i rynku świń w Polsce, jednak odbudowa pogłowia trzody chlewnej powinna opierać się na planie długofalowym i mieć wymiar strategiczny, a przede wszystkim gwarantować stabilizację. Czy po wielu nieudanych próbach realizacji podobnych założeń i braku jakiejkolwiek pozytywnej zmiany tym razem się uda?
Którymi problemami rolników Krajowa Rada Wieprzowiny zajmie się w pierwszej kolejności?
– Były już wcześniej dwie strategie odbudowy pogłowia świń w kraju, ale nie zostały wprowadzone w życie, a to dlatego, że tak naprawdę nie miały żadnego umocowania prawnego. Chcemy zacząć od zmian przepisów i najpierw uzyskać akceptację naszych założeń w ministerstwie. Zapisy prawne wymuszą działania na podmiotach odpowiedzialnych. Musimy w tym celu zjednoczyć rynek i wszystkie organizacje, gdyż do tej pory każda rozmawiała z władzami sama i każdej mówiono co innego lub twierdzono, że nie można czegoś wdrożyć, bo inne zrzeszenia się na to nie zgadzają. Teraz wszystkie związki będą współpracowały i razem prezentowały jedno stanowisko – przekonuje Bogusław Prałat, prezes Polskiego Związku Niezależnych Producentów Świń (PZNPŚ).
W pierwszej kolejności będzie ono dotyczyło ułatwień w zakresie pozyskiwania pozwoleń na budowę nowych obiektów inwentarskich, gdyż rolnicy mają ogromne problemy z rozwijaniem produkcji. Uzyskiwanie decyzji często ciągnie się latami. Podobnie, zdaniem przedstawicieli KRW, sprawa wygląda ze wspólnym ustalaniem cen. Dopóki nie zostaną zmienione przepisy, rolnicy i grupy producenckie nie mogą ich uzgadniać z wyprzedzeniem, aby nie zostać oskarżonymi o zmowę cenową.
– Nasz rynek jest nieskonsolidowany, jak na przykład w Danii, gdzie pozycja rolników zrzeszonych w spółdzielniach z zakładami jest silna. U nas produkcja opiera się głównie na rolnikach indywidualnych, zależnych całkowicie od rynku. Chcemy wzorować się na dobrych doświadczeniach organizacji reprezentujących producentów, w tym bydła mięsnego w naszym kraju, bo im się udaje dbać o własne interesy i skutecznie realizować założenia. Zamierzamy wykorzystać ich rozwiązania, ale też tworzyć własne na bazie opinii najlepszych ekspertów – twierdzi Bogusław Prałat.
Sytuacja producentów trzody chlewnej i zakładów mięsnych to system naczyń połączonych
Zdaniem Aleksandra Dargiewicza, prezesa Krajowego Związku Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej „Polpig”, był to ostatni moment na podjęcie próby wspólnych działań, bo czeka nas spełnianie wymogów Europejskiego Zielonego Ładu, które jeszcze spotęgują wyzwania, jakie czeka branża.
– Jeżeli teraz nie usprawnimy działania sektora trzody chlewnej, to nie będzie szans, żeby później mógł się rozwinąć. Musimy wpłynąć na ministerstwo, aby żądało koniecznych okresów przejściowych i wsparcia finansowego dla rolników, kiedy już poznamy stawiane przez Komisję Europejską nowe wymagania. Czasu zostało coraz mniej, aby sie przygotować do szybkiego reagowania i przedstawiania naszego stanowiska i propozycji – mówi Aleksander Dargiewicz.
– Tym razem to nie ma być tylko „sztuka dla sztuki” i poklepywanie się po plecach, ale stawianie na umocowania prawne. Nauczyliśmy się na błędach, że jeśli nie ma się poparcia rządzących, to nic się nie osiągnie. Liczymy na niezwłoczne rozpoczęcie rozmów ze stroną rządową, które pozwolą rozwiązać najważniejsze problemy branży. Pierwszym krokiem będzie spotkanie z ministrem rolnictwa i przedstawienie głównych założeń naszej strategii. W dalszej kolejności konieczne są rozmowy i negocjacje, między innymi ze sklepami wielkopowierzchniowymi – uważa Bartosz Czarniak, rzecznik Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus”.
Jego zdaniem sytuacja producentów trzody chlewnej i zakładów mięsnych to system naczyń połączonych – niezależnie od tego, czy rolnicy czują się często wykorzystywani przez ubojnie. Dla poprawy sytuacji konieczne jest więc, aby rząd rozmawiał także z zakładami mięsnymi.
Pytanie, czy te wszystkie plany i oczekiwania ziszczą się w formie rzeczowej współpracy, która przełoży się na rzeczywiste efekty. Będziemy sprawdzać.
Dominika Stancelewska