WHO zaleca dzienne spożycie owoców oraz warzyw na poziomie około 400 g, inni eksperci radzą, aby stały się one podstawą naszej diety. Niestety w ostatnim czasie te zdrowe produkty stały się celem ogólnej krytyki. Zwraca się uwagę na zawartość cukru w owocach, obecność pestycydów oraz chemii.
Wciąż spotykamy się z powtarzanymi hasłami - ”Ze sklepu to nie to samo, co z własnego ogórka, bo u siebie to przynajmniej wiesz, czym pryskane”. Powstają specjalne listy z „brudnymi” owocami i warzywami, a nagłówki gazet i potarli prześcigają się w tytułach „Tych owoców nie jedz”.
Bezpieczna żywność została połączona z obecnością pestycydów i chemią, której według źródeł w porównaniu do tego, co było kiedyś jest obecna w dużej ilości w owocach i warzywach. Jednak żadne z tych stwierdzeń, nie zostało poparte wiedzą naukową.
„Parszywa dwunastka” wśród owoców i warzyw
Według Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin, jest kilka powodów, dla których nie powinniśmy brać pod uwagę listy „Parszywej dwunastki” owoców czy warzyw podczas robienia zakupów.
- „Parszywa dwunastka” to raport, który stworzyła Enviromental Working Group (EWG) – amerykańską organizację non-profit. Raport ten powstaje od roku 1995, zawiera listę warzyw oraz owoców podejrzanych o zawartość największych ilości pozostałości pestycydów.
W tym przypadku metodologia tej firmy pozostawia wiele do życzenia i została skrytykowana przez ekspertów. Według specjalistów z Polskiego Stowarzyszenia Ochrony nie określa ona konkretnie poziomu narażenia konsumentów na pozostałości pestycydów. Zamiast tego dostarcza sześciu oddzielnych wskaźników zanieczyszczenia i pokazuje, ile pestycydów zostało wykrytych. Dodatkowo nie uwzględnia toksykologicznego znaczenia narażenia konsumentów na zawartość pestycydów w diecie poprzez odpowiednie porównanie szacunków narażenia z toksykologicznymi wskaźnikami takimi jak:
- dawka referencyjna RfD,
- dopuszczalne dzienne spożycie ADI.
Czytaj także: Mikrobiologiczne środki ochrony roślin – jak korzystać z wyszukiwarki ochrony roślin?
Dlatego metodologia, która jest stosowana nie jest zgodna z ustalonymi procedurami naukowymi. Z tych sześciu wskaźników, tylko jeden z nich uwzględnia pozostałości pestycydów wykrytych w towarach, ale nie wiąże się on z narażeniem na takie pozostałości z ustalonymi kryteriami zdrowotnymi.
Dodatkowo trzeba zabrać pod uwagę fakt, że analizy te prowadzone są w Stanach Zjednoczonych. A jak wiemy w Europie są inne warunki klimatyczne, rolnicy stosują inne metody uprawy, w tym inne środki ochrony roślin.
Trzecim ważnym aspektem jest fakt, że podawane wyniki dotyczą próbek, które zostały pobrane przynajmniej rok wcześniej.
Jeżeli konwencjonalna uprawa budzi tyle kontrowersji, to może jednak warto sięgnąć po produkty pochodzące z ekologicznych gospodarstw?
W uprawach ekologicznych również stosowane są środki ochrony roślin. Obecnie producent sięgnąć może po aż 133 różne preparaty dopuszczone do stosowania w uprawach ekologicznych, które zatwierdziło Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Są to również środki, które wykorzystywać można w uprawach konwencjonalnych. Pamiętajmy, że środki ochrony roślin, stosowane zgodnie z etykietą są skuteczne i bezpieczne.
Według ekspertów z Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin, konsumenci nie muszą się bać pozostałości środków ochrony roślin. W ciągu ostatnich pięciu lat według wyników monitoringu żywności dostępnej w krajach Unii Europejskiej są one niemal niezmienne. Jak podają w ponad 96% badanych próbkach pozostałości w ogóle nie ma, lub są w normie. Normy te są ustalane na etapie badań prowadzonych nad substancją czynną. Eksperci wskazują również, że wokół pestycydów stosowanych w rolnictwie, sadownictwie czy ogrodnictwie narosło wiele uprzedzeń i mitów, które wynikają z małej wiedzy i strachu przed chemią, który jest pożywką dla między innymi mediów, które publikują takie „czarne listy”.
Na podst. PAP.
Fot: envato.elements