Po ukazaniu się numeru grudniowego naszego miesięcznika, w którym koncerny podsumowywały sezon wegetacyjny buraka i częściowo trwającą kampanię, zaczęliśmy otrzymywać sygnały od rolników, że przez niekorzystny przebieg pogody zostali z burakami w polu. I nie chodziło bynajmniej o plantacje małe i sporadyczne przypadki. Doniesienia np. z Wielkopolski czy woj. kujawsko-pomorskiego mówiły o wielu drobnych plantacjach, które skuł mróz lub paradoksalnie – było tak mokro przez listopadowe deszcze, że nie można było wjechać w pole mimo dość silnych mrozów. Takie sytuacje miały miejsce w okolicach Tarnowa Podgórnego pod Poznaniem, gdzie lokalnie występuje mocno gliniasta gleba.
Z kolei plantator spod Nakła pod Bydgoszczą informował nas w pierwszym tygodniu grudnia, że przez awarie sprzętowe kombajnów kopanie przez jedną z firm zostało przerwane i nie wiadomo, kiedy zostanie wznowione. W tym przypadku chodziło o jego plantację buraka o powierzchni 30 ha. Mróz wszystkich wtedy przystopował, a kolejki do kombajnów tworzyły się na nowo.
Kopanie buraków - do ostatniej chwili
– Z kopaniem swoich buraków czekałem do ostatniej chwili, bo zakontraktowałem je na późną odstawę. Celowo, bo chciałem, żeby rośliny wykorzystały jesienne deszcze, które w ostatnich latach padają dość często. Przez deszcze właśnie zbiór u wielu rolników z mojego terenu przesuwał się, więc i ja musiałem dłużej czekać na kopanie. Kiedy w końcu się na to zdecydowałem. Mało brakowało, a przeszkodziłby mi mróz w ostatnim tygodniu listopada, który przez parę nocy sięgał nawet –11°C – mówi nam plantator uprawiający buraki dla cukrowni Opalenica.
Mróz spowodował, że starsze liście zwiędły i pokryły międzyrzędzia. To z jednej strony spowodowało, że gleba wolniej przemarzała dzięki izolacji z liści, ale te niestety nie były wystarczająco dobrze usuwane podczas ogławiania i dostawały się do zbiornika. Na pryzmie wyglądało to tak, jakby wykopane z danej plantacji buraki były bardzo mocno zachwaszczone. Mróz powodował także, że w zamarzniętą glebę nie chciały się zagłębiać lemiesze wyorywacza kombajnów, a buraki urywały się. Praca na siłę powodowała ich dużo szybsze zużywanie się.
Mróz ustąpił pod koniec I dekady grudnia 2023 r. i wtedy ponownie zaczęło padać. Gleba była jeszcze zamarznięta i woda stała na polach. Kombajny ponownie nie wjeżdżały w pole, ale na lżejszych stanowiskach dało się kopać, choć nie bez komplikacji.