Ostatniej jesieni nie mogliśmy narzekać na brak wrażeń, jeśli chodzi o pogodę. Najpierw rekordowo ciepły wrzesień, który pozwolił na w miarę bezproblemową pracę przy zasiewach ozimin czy zbiorach kukurydzy oraz soi. Po nim przyszedł październik, już bardziej kapryśny pogodowo, no i listopad, który skutecznie hamował wszelkie prace regularnymi deszczami w całym kraju, w tym oczywiście siewy późniejszych pszenic. Następnie szybko zaczęła spadać temperatura, która w przypadku odchwaszczania jesiennego ma kluczowe znaczenie dla jego skuteczności. I tak oto tym sposobem całkiem sporo plantacji pszenicy, ale też innych zbóż nie udało się odchwaścić. Nie wszyscy też zdążyli pszenicę zasiać.
Jakie zabiegi na wiosnę w zbożach?
Ci, którzy nie odchwaścili zbóż jesienią, napotkają na kilka problemów. Najmniejszym będzie kupno herbicydu wiosennego. To oczywiście nieplanowany, ale niezbędny wydatek. Dużo większym problemem będą same chwasty, które jeszcze przed terminem odchwaszczania wiosennego z całą pewnością będą się rozwijać, co niesie ryzyko mniejszej skuteczności ich zwalczania. Będzie ono tym większe, im później przyjdą sprzyjające warunki pogodowe do zastosowania herbicydu. Chodzi tu m.in. o możliwość wjazdu w pole czy temperaturę, w której możemy liczyć na przyzwoitą skuteczność herbicydów.
Zobacz także: Dlaczego jęczmień na polu żółknie?
Chwastami, z którymi trzeba się liczyć na wiosnę są:
- miotła zbożowa,
- przetaczniki,
- przytulia czepna,
- bodziszek drobny,
- fiołki,
- chaber bławatek,
- maruna nadmorska,
- wyczyniec.
Gatunki te z powodzeniem mogą przetrwać zimę, a już na pewno przetrwały one mrozy panujące pod koniec listopada i na początku grudnia 2023 r. Miejmy świadomość, że szybko wznowią one wegetację i będą wymagały wczesnego zabiegu maksymalnymi zarejestrowanymi dawkami herbicydów.
Jeśli chodzi o sam termin wykonania zabiegu to niestety, ale mamy tu pewną sprzeczność. Z jednej strony trzeba go wykonać jak najszybciej, żeby chwasty zimujące nie osiągnęły fazy, w której będą już odporne na działanie herbicydów (wczesną wiosną niektóre gatunki mogą już kwitnąć, np. przetaczniki). Z drugiej jednak strony warto by "chwycić" jeszcze chwasty wschodzące wiosną. Znajdą się wśród nich takie gatunki, jak np. tasznik, tobołki, przytulia czy komosa, które mogą wschodzić na tyle późno, że nie uda ich się zwalczyć w jednym zabiegu z chwastami zimującymi. Jeśli dobrze znamy swoje pola i wiemy, że z tymi gatunkami nie mamy problemu, wystarczający może okazać się zabieg wczesnowiosenny. Jeśli jednak problemem jest chociażby komosa, to może okazać się konieczny zabieg poprawkowy w późniejszym terminie. Tego konkretnego gatunku nie można lekceważyć, bo przy dużym nasileniu jego występowania konieczna może okazać się desykacja przed zbiorem.
Minimalna temperatura do wczesnowiosennego odchwaszczania
Pamiętajmy, że wczesnowiosenne odchwaszczanie ograniczane jest niską temperaturą powietrza. Mamy co prawda do dyspozycji substancje czynne, które działają już o 1–2°C, większość jednak wymaga nieco wyższych, w granicach 5–10°C (tab. 1.). Chodzi oczywiście o temperaturę średnią dobową.